poniedziałek, 29 lutego 2016

Anafora



Kropelko
Czy pamiętasz, że 
Znów po podliczeniu rachunków
Zostawiłaś je na pastwę losu
Pewnie
Zostaną zjedzone przez mole w pustej szafie
Gdzie nawet kurz odczuwa wstyd

Spadłaś do kałuży
Myślisz
Że to też woda
Która odbija swoją taflą świat po drugiej stronie 

Ale gdy tylko ktoś nie może jej ominąć
Po prostu się krzywi
Nikt nie lubi brudu
Za bardzo go przypomina

Chodź, poszukamy razem lustra
Z nieskazitelnego kryształu
Idealnego
Gładkiego
Zobaczymy w sobie błękitną lagunę
Ocean błękitnych lagun
A w jego niedalekich głębinach będzie
Woda

sobota, 27 lutego 2016

Szpital


Głuche kroki
Jak niemy krzyk
Rozchodzą się w eterze
Bo w psychiatryku bez zmian
Pacjent
Też sam

Zwariował
Osaczony spojrzeniami
Otoczony kamerami
Kap kap
Zagubiony doktorami
Kap kap czas przez palce
Omotany pielęgniarkami
Kap kap
Już wie co to znaczy cel
Już?
Kap kap szary deszcz na brudną biel
Badania mają kaprysy cichych dni
Już wiedzą co mu dolega?
Już?
Czemu osamotniony bajki pod nosem śpiewa
Dochodzą lekarze do jednostronnej perfekcji

To tylko ten kolejny pacjent
Całość i całości
Zostaw, to tylko wariat!
Kap kap
A nie, aż koniec
A nie?
Witaj w psychiatryku

czwartek, 11 lutego 2016

w oddali


obudziłeś się 
zobacz, bo możesz 
na ilu 
właśnie dziś 
szczęśliwy los w tej loterii nie padł 

loteria jedynej szansy 
loteria brutalności 
żalu 
zawierzenia 
zawiedzenia 
pozorów 
oczywistości 
wywrotności 
nieskończoności 

to wszystko takie dziwne, że wprost wymawiane 
żenujące, podniosłe i codzienne 

ruszasz się 
miłe uczucie na oceanie płaskiej szarości 
jedną z nich jesteś ty 
szepty 
wszędzie szepty 

czujesz 
zapach muśnięcia porannej rosy 
pomyśl 
swoją własną wolną wolę nakieruj na to 
jak wielu ludzi nie miało w tym udziału 

nie przywitałeś się ze mną ani ze światem 
tytanie własnego wyobrażenia 
który nie wiesz co jest: pod twoimi stopami, w twoim ciele i ponad głową 
na dzisiaj masz kompas, na pojutrze marzenia 
ciekawe co masz na jutro 

kiedyś 
chcesz się wyrwać ponad chmury 
frunąć 
nie myśleć o upadku 
Ikar własnych marzeń 
czasem nawet nie nałoży skrzydeł 
lub o nich zapomni 

przychodzisz 
gdy pogruchotany w emocjach 
toniesz 
zabierasz i odchodzisz 
nie doceniasz 
pozwalam 

powracasz jak twoja wymarzona senna miłość 
raz na wiele lat 
a ja wciąż czekam 
czekam, tylko szczerze 
pragnij, bądź 
szukaj kolejnej prawdy, jednej z wielu 
drwij ze starej 
zapomnij o wcześniejszych 

wybieraj 
mając pretensje tylko do samego siebie